Rutger Ascheberg i trzy różne konteksty

Eksploruję osobę Rutgera Ascheberg, ale to dlatego, że sporo publikacji i pamiątek się po nim zachowało (o czym napiszę niedługo). Tymczasem jedynie wspomnę o dwóch ciekawostkach -jedna związana z Bartoszycami a druga z polskim hymnem narodowym.

Ascheberg w Toruniu

Zacznę jednak od tego, że o Rutgerze i jego związkach z Toruniem napisałem tutaj >>>, na stronie toruńskiego Oddziału Związku Szlachty Polskiej. Działał on też w okolicach Torunia, w tym w pięknie położonym Skłudzewie. Ale wszystkie informacje w tej sprawie zawarte są w świetnej pracy, wydanej w 2014 r., autorstwa Rutgera von Ascheberg, „Dziennik oficera jazdy szwedzkiej 1621 – 1681” w tłumaczeniu i  opracowani Wojciecha Krawczuka. Ale najlepszy w tej pracy jest wstęp – kopalnia wiedzy o Rutgerze, jego losach, rodzie i herbie.

I dlatego tak się ucieszyłem, że kilka dni temu po dwóch latach poszukiwań w końcu udało mi się kupić egzemplarz tej książki! Jednak rację ma moja córka Julka, że książka jest dożo lepsza niż plik w komputerze 😊

Rutger a Bartoszyce

Uważna lektura wspomnianego wstępu przynosi informacje, że w połowie grudnia 1655 r., król Karol Gustaw, przebywając w Krzyżborku (to okolice Królewca) rozkazał Rutgerowi marsz na Lidzbark Warmiński (Heilsberg) i Bartoszyce (Bartenstein). Ascheberg miał spodziewać się ataku ze strony ciągle jeszcze broniącego się elektora brandenburskiego. Jednak Rutger rozkazu tego fizycznie nie otrzymał, a już pod koniec grudnia otrzymał polecenie by dołączyć do sił Gustawa Ottona Stenbocka, który oblegał Malbork. Rutger von Ascheberg nie dotarł zatem do Bartoszyc, gdzie 400 lat później żyli i umierali potomkowie jego krewnej Scholastyki Sienkiewicz z domu Ascheberg. A szkoda 🙂

Rzucił się przez morze

W naszym hymnie narodowym jest mowa o hetmanie Stefanie Czarnieckim, który „dla ojczyzny ratowania” wrócił się przez morze: „Jak Czarniecki do Poznania/ Po szwedzkim zaborze,/ Dla ojczyzny ratowania/ Wrócim się przez morze”.

Kilka uwag historycznych: w czasach potopu wzrost potęgi Szwecji był nie na rękę m.in. Danii, która obawiała się, że będzie następna na drodze Szwedów, po Polsce. Dlatego, chcąc niejako wyprzedzić szwedzki atak, król Danii i Norwegii, Fryderyk III Oldenburg, w czerwcu 1657 r. wypowiedział wojnę Szwecji i jednocześnie podpisał sojusz z Polską.

Niestety w wojnie tej Dania nie radziła sobie zbyt dobrze. Dość szybko Półwysep Jutlandzki zastał zajęty przez Szwedów. To wtedy właśnie, w 1658 r., armia sojusznicza, w skład której wchodziły m.in. oddziały polskie Czarnieckiego, ruszyła na pomoc Duńczykom. 14 grudnia 1658 roku oddziały przeprawiły się na okupowaną przez Szwedów wyspę Als (Alsen) leżącą na Morzu Bałtyckim między Półwyspem Jutlandzkim a wyspą Fionią (można zobaczyć w Google Maps gdzie to). Cała legenda dotyczyła owej przeprawy na wyspę Als, przez cieśninę Als Sund.  To właśnie wtedy Stefan Czarniecki na czele swojej dywizji sforsował, rzekomo konno, cieśninę Als Sund. Cała legenda to bajka, żołnierze przepłynęli na łodziach do połowu śledzi, jedynie konie ciągnęli za sobą (to one zatem płynęły). Kwestie to oczywiście już dawno wyjaśniono. Niemniej chodzi o to, że to szybkie pojawienie się polskiej jazdy na wyspie Als i gwałtowny szturm, który nastąpił bezpośrednio po przeprawie, przyniosły polskiemu korpusowi sukces – zdobycie obsadzonej przez Szwedów twierdzy Koldynga, która zresztą broniła się dzielnie.

A kto był jednym z dowódców twierdzy i czyje wojska jej broniły? Oczywiście – Rutger von Ascheberg!  

W ten oto sposób osoba Rutgera łączy się z historią Polski. Ot, taka ciekawostka 😊

Figurka z gry

Ciekawostką jest również zdjęcie tytułowe. Przedstawia ono okładkę kupionego przeze mnie egzemplarza Pamiętników Rutgera. Ale wprawne oko dostrzeże na książce figurkę żołnierza na koniu. Ta figurka to również…. Rutger von Ascheberg!

Okazuje się bowiem, że pułkownik został jednym z bohaterów historycznej gry strategicznej  „Ogniem i Mieczem” (hmm, tytuł  trochę bez sensu). Zgodnie z opisem (na FB) Ascheberg miał być modelem specjalnym dla uczestników Mistrzostw w Wilanowie. Model wyrzeźbił Rafał Szwelicki. Oczywiście kupiłem jedną sztukę 😊

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powrót na górę