Zastanawiałem się kiedyś, jak wyglądały Święta Bożego Narodzenia Sienkiewiczów np. w 1905 r.
Mieszkali wtedy w Powiewiórce. W tym roku przy stole wigilijnym – oczywiście po pierwszej gwiazdce – zasiedli zapewne wszyscy: zarówno Wiktor Cezary ze Scholastyką, jak i ich wszystkie dzieci, także urodzony 1 listopada Józef. Razem 13 osób. Kto jeszcze? Tego mogę się jedynie domyślać – może jeszcze ktoś z nimi mieszkał? Może rodzeństwo się odwiedzało? Wiem na pewno, że ktoś musiał być przy stole – 13 to bardzo zła liczba i kiedyś wierzono, że taka ilość biesiadników przynosi nieszczęście.
Co jedli? Potraw była zapewne nieparzysta ilość (mój Tato liczy zawsze ilość potraw na stole, ale chyba nie zwraca uwagi na parzystość). Pod obrusem sianko. A czy była choinka? A może raczej snopek zboża, bo choinka to niemiecki pomysł. No i czy obdarowywano się prezentami? Skoro tyle dzieci to na pewno były upominki.
Sienkiewiczowie na pewno szli na pasterkę do sorokopolskiego kościoła, śpiewali kolędy. Nie wątpię, że mróz bywał wówczas siarczysty i śniegu po pas. Musiało być pięknie.
A u nas, 111 lat później, spokojnie, dużej wagi po ilości potraw nie przykładamy. Święta to raczej okazja do spotkania i porozmawiania. Ale także czas wspominek. Również o tych dalszych czasach.
Rok temu zadebiutował ten blog – właśnie w Wigilię pokazałem go rodzinie. Na szczęście bardzo się spodobał i znalazł grono wiernych czytelników.
I właśnie wszystkim Wam, Drodzy Czytelnicy, życzę Wesołych Świąt!