List córki Jadwigi do matki Elżbiety. Lipiec 1946 r.

Listy stanowią jedną z ciekawszych pamiątek. Pisane pod wpływem chwili, opisujące sprawy akurat nurtujące autora… I zawierające czasami wiele ciekawych szczegółów, także pomiędzy wierszami.

Posiadamy kilka takich listów, głównie powojennych. Dzisiaj chciałem zaproponować Ci lekturę listu, jaki napisała Babcia Jadzia do swoich bliskich w lipcu 1946 r. Babcia Jadzia i ktoś jeszcze!

List datowany jest na 24 lipca 1946 r. Ale skąd list ten znalazłby się u nadawcy? Otóż mój Tato przywiózł go z Nowej Wilejki w 1991 r. I dzięki temu zachował się do dzisiaj.

List do matki (1)

W lipcu 1946 r. dziadkowie mieszkali już w Bartoszach, ul. Limanowskiego 2/1 (od 20 stycznia 1946 r.) dotarli tutaj na początku 1946 r. W tym czasie Babcia Jadzia była już w ciąży – Henryk, mój ojciec, urodził się 25 maja 1946 r., dokładnie zatem dwa miesiące przed napisaniem tego listu. Oczywiście o swoim małym synku Babcia też wspomina „nasz mały chłopczyk”. Chociaż ciąża i poród do łatwych nie należały… W lipcu Tato nie był jeszcze ochrzczony, dopiero ma zostać Henrykiem. A przecież jego ojciec, Kazimierz oraz całe jego rodzeństwo, było ochrzczone niemal od razu po porodzie. Inne pokolenie, inne zwyczaje. A może inny czas i miejsce?

Babcia pisze także o warunkach życia w nowej Polsce. Lekko nie było, ale trzyma fason. Jest kózka i prosiaczek, będzie kurka obiecana przez Juliana, brata Babci. Wspomina także o drugim bracie, Mieczysławie Wierzinkiewiczu i o jego planach ożenku. Mieczysław miał już żonę Annę, ale zmarła w 1945 r. Jego drugą żoną była Władysława, właśnie Rozwadowska z domu.

O pozostałych dwóch braciach – Wincentym i Pawle, babcia wówczas nic nie wiedziała. Ale wojnę przeżyli i dzisiaj mamy kontakt z ich wnukami.

Dostało się też w liście i mężowi Babci – Kazimierzowi Sienkiewiczowi. Babcia pisze do swojej matki, Elżbiety Wierzinkiewicz: „Kazik jest teraz dobry, bo nie ma już teściowej, sam wszystko robi i dobrze”.

Wspomina także o Tadeuszu Sienkiewiczu, synu dziadka Kazika z pierwszego małżeństwa. Pisze, że jest w szkole oddalonej od Bartoszyc o 70 km. Chodzi o Olsztyn, gdzie mój stryjek chodził do szkoły, chyba rolniczej.

Bardzo wzruszająca jest druga strona listu.

„Bardzo często śnię mamę ciągle mnie we śnie daje coś do jedzenia. Mam na razie chleba aż za dużo i do chleba”.

List do matki (2)

Pamiętam, że Babcia bardzo szanowała chleb i kiedy tylko kromka upadła mi na ziemię, kazała podnieść i pocałować. Dopiero po latach dociera do mnie znaczenie tego gestu.

No i cudowne zakończenie, dopisane przez Ciocię Gosię. Rzadko mamy okazję oglądać dziecięce pismo naszych bliskich sprzed 70 lat, a tu proszę, taka niespodzianka. Ciocia pisze, że zdała do drugiej klasy. Tak samo jak jej mama 20 lat wcześniej…

W liście Babcia pisze, że niedługo odwiedzi matkę i siostrę. Nie wiem, kiedy pojechała tam po raz pierwszy, ale zachowały się bardzo ładne zdjęcia z późniejszych wyjazdów – Babcia, jej mama oraz siostra na jednym zdjęciu. Ale to temat na inny wpis.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powrót na górę