Kilka tygodni temu udało mi się nawiązać kontakt z prawnuczką Wiktora Cezarego – Bożeną.
Córką Wiktora była Maria Sienkiewicz (ur. w 1901 r.), starsza siostra mojego Dziadka Kazimierza. Maria wyszła za Stanisława Bortnowskiego. Ich dzieci to z kolei Tadeo Bornotwski (już o nim pisałem), Zenon Bortnowski, Jadwiga Jaciubek i Janina Klimczak. Dla mojego Taty byli to zatem kuzyni.
Janina Bortnowska, córka Marii z domu Sienkiewicz, wyszła za Zbigniewa Klimczaka. Ich z kolei dzieckiem jest Bożena Klimczak-Kaszta, którą bardzo gorąco pozdrawiam (obecnie Bożena jest w drodze do Meksyku, gdzie na pewno będzie ciepło).
Tytuł wpisu jest żeglarski właśnie z powodu Zbigniewa Klimczaka, ojca Bożeny.
Otóż okazało się, że to znany i powszechnie szanowany żeglarz, używający pseudonimu Batiar. Urodzony w 1934 r. we Lwowie, swoje pierwsze kroki pod żaglami stawiał na Mazurach na pokładzie kajaka (ja w sumie zaczynałem podobnie). Działał w katowickim środowisku żeglarskim i to z wielkim zaangażowaniem. Napisał też kilka popularnych książek żeglarskich. Niestety, 24 sierpnia 2016 r. odszedł do Hilo, czyli krainy, gdzie trafiają po śmierci wszyscy żeglarze. Być może jeszcze kilka lat temu pożeglowalibyśmy razem?
Ale tytuł wpisu ma związek także z naszymi przygodami pod żaglami. Od kliku lat Tato, Henryk Sienkiewicz, żegluje na nefrycie KaJuMa. Nazwa jachtu pochodzi od pierwszych imion jego wnuków (Karol, Julia i Mateusz). Od początku staram się, by Julka też łapała żeglarskiego bakcyla i pływała z dziadkiem. I w ten sposób udało nam się przepłynąć kilka fajnych jezior. A przy okazji również okolic.
Ale od początku.
Rok 2013. Okolice Sztynortu, lipiec, pogoda nie rozpieszcza, ale trzymamy fason. Na zdjęciu Tato, ja i Julka. Oczywiście, później było już ładnie i ciepło.
Rok 2014. Stacjonowaliśmy w Rynie.
Rok 2015. Tym razem Popielno, ciekawe i przyjazne miejsce. Julka i Tato. Pozuje Karol Łukasiewicz, najstarszy wnuk, być może kiedyś też poczuje wiatr w żaglach.
Rok 2016. Nasz port to Zatoka Kal koło Węgorzewa. Na zdjęciu Julka oraz – siedzą w kokpicie – Mama Helena i Tato. A także Dorota Lewicka, najmłodsza córka Henryka, czyli moja siostra i jej syn Mateusz.
Na zrobienie czeka zdjęcie z wszystkimi wnukami – KA + JU + MA = KaJuMa.
I już powoli myślę o roku 2017!
super pomysl na serie zdjec z kazdego roku, bedzie niezle wspomnienie kiedys! Tadeo Bortnowski sadzil drzewo (na swojej wyspie) dla kazdego wnuka i mial na nim tabliczke z ich imionami. szkoda ze musial wyspe sprzedac. mial tam skrzynie drewniana z ktora wyladowal w Buenos Aires, zrobil z niej barek. musze zapytac Marisya czy ktos ja ma.