Minął kolejny rok i znowu Kaziuki, czyli uroczyste obchody dnia świętego Kazimierza. W sumie to dość sympatyczne święto, z wielosetletnią tradycją. W Wilnie bardzo popularne, w Polsce miejscami także.
Przed wojną licznym procesjom towarzyszyły oczywiście i stragany, na których można było kupić wszystko (teraz też pewnie tak jest). Dzieci zapewne cieszyły tzw. obwarzanki smorgońskie czy piernikowe serca. Bardziej praktyczni mieszkańcy Wilna kupowali m.in. wyroby z wikliny i drewna, w których wyrobie specjalizowali się kupcy z m.in. z Niemenczyna.
Na jednym z takich kaziukowych jarmarków była też moja prababcia Elżbieta Wierzinkiewiczowa, która w 1937 roku kupiła swojemu zięciowi, czyli mojemu dziadkowi Kazimierzowi obraz. Właśnie z okazji imienin. Dokładnie 80 lat temu.
Obraz ten przyjechał z moimi dziadkami do Polski, wisiał u nich w mieszkaniu na ścianie, potem u moich rodziców, a od kilku lat wisi w moim domu.
Obraz nie jest sygnowany ani datowany, jednak ma pewien ponury urok. Przez lata kojarzył mi się z powstaniem styczniowym. Zwłaszcza te kruki na pierwszym planie szarpiące jakąś padlinę. Zobaczcie sami.
Ale w sumie to ciekawa pamiątka i jestem do niej bardzo przywiązany.
Hi Karol,
I would like to follow your blog. I’m a good friend of Bozena’s. Can you please add my email to your blog post?
I’m doing some genealogical research on my family. It’s like a puzzle that’s missing pieces.
Thank you.
Mam taki sam obraz, ale z sygnaturą „Berry … 18.01.1935” i bez kruków. Ciekawi mnie pochodzenie
O, ciekawe, poproszę o zdjęcie, może być na adres karol.sienkiewicz@gmail.com
Ten mój pochodzi z Wilna.